Opiszę Wam dziś naszą historię z niegdyś obcym mi językiem hiszpańskim, którego z powodzeniem uczę swoją 2,5-letnią córeczkę. Nasza przygoda może być inspiracją dla rodziców nie znających żadnego języka obcego i przez to niepotrzebnie rezygnujących z oswajania swoich maluchów z obcymi dźwiękami i melodią języka.
Dlaczego hiszpański?
Wybór języka nie od początku był jasny, ponieważ w różnym stopniu znam 3 języki obce. Najbardziej przywiązana jestem do języka niemieckiego, który towarzyszył mi przez większość życia i którego w miarę możliwości naukę kontynuuję do dziś. Mimo to, zdecydowaliśmy się z mężem, że drugim językiem obcym, który chcemy przekazać córeczce będzie język hiszpański. Dlaczego? Wpłynęło na to kilka czynników. Przede wszystkim język ten jest jednym z najbardziej popularnych języków na świecie, którym porozumiewa się ok. 500 milionów ludzi, a co za tym idzie można go coraz częściej usłyszeć w radiu i telewizji, a to zachęca dziecko do nauki i daje mu satysfakcję za każdym razem, gdy bez wysiłku i przygotowania uda mu się zrozumieć przekaz. Ponadto, znajomość języka hiszpańskiego może okazać się pomocna gdziekolwiek nasza córka postanowi zamieszkać - zostając w Polsce lub wyjeżdżając za granicę, język hiszpański będzie dodatkowym atutem przy znajdywaniu pracy oraz nowych znajomych.
Kiedy i jak zaczęłyśmy?
Język polski i język angielski są w równym stopniu pierwszymi językami naszej córki, które słyszy w równym stopniu od urodzenia, i których używa w równym stopniu od kiedy zaczęła mówić. Ze względu na fakt, że mówię do córki od początku wyłącznie po angielsku, przywykłam do tego na tyle, że nie do końca wiedziałam jak wystartować z językiem obcym. Ostatecznie, pierwszą styczność z językiem hiszpańskim zapewniłam córce, gdy skończyła dwa lata i dwa miesiące. Zaczęłam od puszczania jej w tle dziecięcych piosenek hiszpańskich i obserwowałam jej reakcje. Jako, że reagowała pozytywnie (tzn. nie buntowała się, że nie rozumie piosenek, że język jest "dziwny", nieznajomy i "bez sensu") postanowiłam kontynuować naukę. Starałam się raz na dzień pokazywać dziecku kilka dziecięcych piosenek wraz z video na YouTube, żeby skojarzyć jej nowo poznane wyrazy z obrazkami, żeby mogła przyswoić nowo poznane słownictwo. To również przebiegło sprawnie i efektywnie. Wtedy zdecydowałam się kupić pomoce naukowe, które pozwolą mi wprowadzić dziecku jak największa ilość materiału bez użycia telewizji.
Jakich materiałów używamy?
Zaczęłam od książki z płytą CD, na której znalazłam wiele prostych piosenek dla dzieci na każdą okazję (budzenie się, ubieranie, jedzenie, zabawa, kolorowanie, kąpiel, zasypianie, itd.). Książka okazała się strzałem w dziesiątkę, ponieważ mogłam wprowadzić dziecku sporą ilość słownictwa (na dodatek użytego w poprawnych zdaniach) wiele razy w ciągu dnia. Tzn. podczas porannego mycia śpiewałam o myciu zębów; podczas ubierania się śpiewałam o zakładaniu na siebie ubrań; podczas zabawy kredkami śpiewałam o kolorowaniu, itd. Później przyszedł czas na kolejne książki, tj. elementarz do nauki hiszpańskiego w przedszkolu oraz klasyczne bajki napisane zwięźle, prostym językiem i opatrzone wieloma barwnymi ilustracjami, żeby utrzymać uwagę dziecka. Wszystkie książki miały płyty CD, dzięki czemu mogłam nauczyć się poprawnej wymowy i po kilkukrotnym przesłuchaniu sama czytać/śpiewać córce, kiedy tylko nadarzyła się sposobność. Wszystkie materiały, których używam do nauki języka hiszpańskiego z dwulatką (które z powodzeniem można użyć również dla starszych dzieci rozpoczynających naukę języka hiszpańskiego) będę sukcesywnie wrzucała na bloga. Nasze hiszpańskie książki możecie znaleźć tutaj: KSIĄŻECZKI. Jako, że córka ma dopiero dwa lata, baza będzie rozwijała się na bieżąco.
Ile czasu na dzień poświęcamy na naukę?
Staram się, żeby codziennie przeczytać dziecku przynajmniej jedną książeczkę lub zaśpiewać kilka piosenek. W praktyce nie zawsze nam się udaje. Przeważnie "siadamy" do hiszpańskiego, gdy córka przejawia chęć i spędzamy z nim tyle czasu ile córka okazuje zainteresowanie. Staram się również przemycać dziecku język hiszpański podczas kąpieli i zabaw, np. czytam jej gdy bawi się w wannie lub gdy wykleja z PlayDoh. Bardzo często czytamy też książeczki podczas siedzenia na nocniku lub jedzenia. Wykorzystuję wtedy fakt, że córka siedzi w jednym miejscu przez określoną ilość czasu i chętnie przegląda kolorowe obrazki. Podsumowując, średnio spędzamy z językiem hiszpańskim ok. 30 min, ale nierzadko zdarzają się nam dni "odpoczynku".
Co z bajkami?
Nie jestem przeciwniczką bajek. Uważam, że dobrze dobrane bajki rozwijają i uczą dzieci nie tylko słownictwa, ale i wiedzy o świecie. Nie znaczy to, że telewizja "załatwi" sprawę za nas i może stanąć na równi z rodzicem w przekazywaniu dziecku wiedzy. Używam bajek w celu utrwalenia słownictwa, które już wprowadziłam oraz zapewnieniu dziecku "chwili efektywnego relaksu", gdzie wiem, że córka cieszy się z oglądania bajek/piosenek/filmów, a przy okazji osłuchuje się z poprawną wymową i unikatowym słownictwem używanym przez native speakerów języków obcych. Na blogu będę się z Wami dzielić wszystkimi wartościowymi odkryciami, które napotkam w internecie.
Jakie są postępy?
Po prawie sześciu miesiącach nauki języka hiszpańskiego zauważam efekty zarówno po córce, jak i po sobie. Nie mam w zwyczaju "sprawdzać" wiedzy córki, więc czytam, śpiewam, robię swoje, a efekty widzę po tym, że córka wie o czym mowa. Ostatnio jednak dostałam od córki prezent na Święta, gdy niespodziewanie w trakcie nakrywania do stołu przed wigilijną kolacją, córka zaczęła wymieniać nazwy sztućców, talerzy, szklanek w języku hiszpańskim, czym totalnie mnie zaskoczyła i uszczęśliwiła. Dało mi to motywację do dalszej pracy i utwierdziło w przekonaniu, że nauka de facto trzeciego języka w tak młodym wieku może przebiegać lekko i bezboleśnie.
Czy wszystkie języki się "pomieszały"?
Obawiałam się, że wprowadzenie trzeciego języka może opóźnić rozwój mowy i dopóki u córki nie wykształci się świadomość metajęzykowa, będzie mieszała wszystkie trzy języki. Jak się okazało, nauczanie języka hiszpańskiego nie wpłynęło negatywnie ani na rozwój mowy, ani nie sprawiło, że córka miesza języki. Podejrzewam, że to przez to, że język angielski i język hiszpański są nauczane w inny sposób, z inną intensywnością i córka od początku kojarzy język hiszpański jako "dodatkowy" oraz "obcy" język, który poznaje podczas zabawy dla frajdy. W przypadku języka angielskiego, który córka traktuje jak "swój", zmieszanie go z językiem polskim jest naturalnym etapem w rozwoju mowy, o którym możecie szerzej poczytać tu: Czym jest code-switching? Czy powinniśmy się go obawiać? Zdarzają się córce wtrącenia hiszpańskie w codziennej mowie, ale są to całe wyrażenia wypowiedziane po hiszpańsku, np. Date prisa! (Pośpiesz się!), niż wplecione pojedyncze, hiszpańskie słowo w polskim lub angielskim zdaniu.
Mam nadzieję, że nasza historia udowodni, że nauka języka obcego może być łatwa i przyjemna, nawet jeśli rodzic nauczający dziecko nie zna języka, którego uczy; oraz zachęci wahających się i/lub sceptycznie nastawionych rodziców do rozpoczęcia oswajania swoich maluchów z językami obcymi. Z naszych dotychczasowych doświadczeń wynika, że niewielkim nakładem siły i pieniędzy, można z powodzeniem uczyć dziecko jakiegokolwiek języka, o ile rodzic sam chętnie go przyswaja i sprawia mu to przyjemność. Bez wątpienia jest to inwestycja w przyszłość małego człowieka, ponieważ może on już nigdy nie mieć tyle czasu i ochoty na naukę dodatkowego języka, a to dlatego, że wraz z pójściem do szkoły dojdzie mu o wiele więcej obowiązków i zajęć, które (jako, że będą na bieżąco oceniane przez nauczycieli) będą miały pierwszeństwo przed jakimkolwiek hobby. A doba ma tylko 24h...
Do zobaczenia wkrótce!
Kornelia
----------------------------------------------------------------
Jeśli podobał Ci się mój wpis podziel się nim z innymi.
Chętnie też przeczytam o Twoich doświadczeniach w komentarzu poniżej.