Czy rodzic może z powodzeniem uczyć własne dziecko? Jeśli tak, jakie cechy powinien posiadać, by stać się dobrym nauczycielem? Przyjrzę się tematowi z punktu widzenia matki-nauczycielki, która stosuje w domu dwujęzyczność zamierzoną, czyli konsekwentnie mówi do swojego dziecka w języku angielskim niezależnie od okoliczności.
Na wstępie przytoczę krytyczną opinię pani Arleny Witt (video, od 16:55), według której rodzic nie może stać się nauczycielem własnego dziecka, ponieważ rola rodzica i nauczyciela to dwie całkowicie różne, trudne do pogodzenia funkcje. Wg Witt, dziecko, któremu rodzic przemyca język angielski w codziennych sytuacjach, będzie się buntowało słysząc język obcy w domu, będzie się również borykało z brakiem motywacji, szacunku i autorytetu, który czułoby w stosunku do nauczyciela, który jest obcym człowiekiem. O ile jestem w stanie zgodzić się z tą opinią w przypadku starszych dzieci (7+), które rozpoczęły naukę z rodzicem, np. w momencie pójścia do szkoły, absolutnie nie zgadzam się w przypadku malutkich dzieci, uczonych przez rodzica-nauczyciela poprzez zabawę, śpiew, taniec i dziecięce obcojęzyczne czytanki.
W wyżej wymienionym nagraniu pani Witt wspomniała, że nie ma efektywnej nauki języka poprzez zabawę. Otóż, nauka w młodym wieku to tylko i wyłącznie zabawa. Nauka, a raczej naturalne przyswajanie języka powinno przebiegać w radosnej atmosferze, w otoczeniu najbliższych dzieciom osób oraz na zapewnieniu dzieciom rozrywki tymi materiałami (książki, gry, zabawki), które same wybiorą, by nie czuły jakiejkolwiek presji czy dyskomfortu. Rodzic-nauczyciel powinien bazować na zainteresowaniach swojego dziecka, rozbudzając w nim naturalną ciekawość świata. Dzięki temu, rodzic ma szansę zarazić dziecko miłością do języka obcego, sprawić, że w przyszłości będzie z chęcią kontynuowało naukę danego języka, interesując się również kolejnymi. Dorastając, dziecko doceni starania rodzica i będzie mu wdzięczne za wplątywanie języka obcego do ich codziennej rzeczywistości, a nawet więcej - ma szansę stać się dwujęzyczne (w przypadku rodziców stosujących dwujęzyczność zmierzoną w swoich domach).
Nauczanie dziecka języka obcego w zaciszu domowym nigdy nie powinno być sytuacją wymuszoną. Chodzi o to, by dopasowując się do potrzeb własnego dziecka zorganizować się do tego stopnia, by rzetelnie i konsekwentnie wprowadzać dziecku nowe partie materiału w sposób dla dziecka niezauważalny. Rodzice są najważniejszymi dla dziecka osobami, ich obecność i zaangażowanie sprawia dziecku radość, a atmosfera ciepła i spokoju sprzyja nauce. Jeśli coś sprawia nam radość, udzieli się ona również naszym dzieciom.
Na III międzynarodowej konferencji "Languages & Emotions, Języki i Emocje, Katowice 2018" dr Sonia Szramek-Karcz bardzo trafnie zwróciła uwagę na pewien aspekt - by móc przekazać coś dziecku powinniśmy być pełni pasji, wewnętrznego spokoju, promienni, by dziecko czuło, że dzielimy się z nim swoim szczęściem. Dziecko wyczuwa nastrój rodzica. Jeśli zauważy, że rozmowy z rodzicem w języku obcym zawsze przebiegają w beztroskiej atmosferze, będzie pozytywnie nastawione do danego języka. Analogicznie, jeśli zda sobie sprawę, że rodzic męczy się, jest spięty, czuje się niekomfortowo, samo stwierdzi, że sytuacja nie jest naturalna. Dlatego spróbujmy dać dziecku tyle ile mamy, przekazać mu wiedzę do tego stopnia, do którego potrafimy, rozbudzając jego ciekawość i budując w nim chęć do zgłębienia tej wiedzy w przyszłości.
Osobiście, staram się z pozytywną energią uczyć własne dziecko języka angielskiego, czerpiąc dodatkowe inspiracje z metodologii Montessori. Przygotowuję odpowiednie otoczenie i materiały oraz wprowadzam zindywidualizowany tok nauczania. Brzmi skomplikowanie? Nie powinno. Po prostu jako rodzic-nauczyciel dobieram strategie nauczania zgodne z osobowością córki, jej nastrojem, porą dnia, poziomem zmęczenia i szeregiem innych czynników. Dzięki temu wykluczam jakikolwiek stres związany z nauką języka obcego, obniżając do zera presję otoczenia, potrzebę szybkich efektów, obawę przed oczekiwaniami nauczyciela, blokadę językową wynikająca z nieznajomości struktur gramatycznych czy brak pewności siebie. Nauka słownictwa przebiega naturalnie. Skupiam się na tematach interesujących córkę i w miarę możliwości poszerzam jej zasób słownictwa z danej dziedziny czytając jej książki, śpiewając i bawiąc się z nią. Nauka gramatyki odbywa się poprzez swobodną rozmowę - zdarza mi się poprawiać dziecko, choć częściej parafrazuję jej wypowiedź nakierowując ją na poprawne użycie konstrukcji gramatycznej w przyszłości.
Na zakończenie przytoczę główne założenie metody Montessori: Postawa nauczyciela musi zawsze wynikać z miłości. Dziecku należne jest pierwsze miejsce, a nauczyciel idzie za nim i wspiera je (Montessori [1923]1979:139). Czyż nie jest to definicja rodzica?
Do zobaczenia wkrótce!
Kornelia
----------------------------------------------------------------
Jeśli podobał Ci się mój wpis podziel się nim z innymi.
Chętnie też przeczytam o Twoich doświadczeniach w komentarzu poniżej.
Kliknij by śledzić MojeDwujęzyczneDziecko na Facebooku, Youtubie, Instagramie, Twitterze.
Bibliografia:
- Montessori, ([1923]1979) The Child In the Family. New York: Avon Books.